Po udanych słuchawkach, które niedawno recenzowałem, Redragon uraczył mnie jeszcze czymś. Mianowicie ciekawą klawiaturą w rozmiarze 96%, czyli Redragon Eisa Pro. Czym wyróżnia się ten model?
Spis treści
Kilka słów wstępu
Czym jeszcze producenci klawiatur mogą nas zaskoczyć? Mamy już modele bezprzewodowe, z wyświetlaczami, potencjometrem, przełącznikami magnetycznymi, optycznymi, hotswapem i można tak wymieniać i wymieniać. Wydaję się, że do głosu dochodzi design, przynajmniej z takiego założenia wyszedł Redragon z modelem Redragon Eisa Pro. Wyróżnia się ona zastosowaniem nakładek dye-sub z tematycznym wzorem, który z pewnością przypadnie do gustu otaku lub weebom – jak kto woli. Wzorem z resztą pokryty został także spód, choć tego posunięcia nie rozumiem, albowiem spodu i tak na co dzień nie widać. Reszta specyfikacji zdaje się raczej nie wyróżniać, zresztą zerknijcie sami poniżej.
- Rozmiar: 96% (98 klawiszy)
- Layout: US ANSI
- Przełączniki: Outemu Custom, domyślnie smarowane, liniowe
- Łączność: Bluetooth 5.0, 2.4 GHz, USB-C (przewodowe)
- Hotswap: Tak, pełny 5-pin
- Podświetlenie: RGB, punktowe
- Waga: 940 g
- Bateria: 3000 mAh
Specyfikacja pochodzi ze strony producenta – marki Redragon.
Konstrukcja, wykonanie i walory użytkowe Redragon Eisa Pro
Redragon Eisa Pro charakteryzuje się bardzo dobrą jakością wykonania. Spasowanie elementów nie budzi zastrzeżeń, a waga jest znacznie więcej niż odpowiednia. Klawiatura jest po prostu ciężka i doskonale trzyma się biurka. Obudowa została wykonana naturalnie z tworzywa sztucznego, nie inaczej jest z korpusem oraz mount plate. Na wyposażeniu znalazły się także pianki wyciszające. Nie zabrakło dwustopniowych nóżek do regulacji kąta nachylenia – to już jednak standard. Co ciekawe sama obudowa jest skręcana na śrubach umieszczonych na spodzie. Nie ma więc możliwości by Redragon Eisa Pro jakkolwiek się poluzowała czy rozpadła. Spotykałem już modele, które całą swoją konstrukcję opierały wyłącznie na zaczepach, a nie jest to najlepsze rozwiązanie.
Również do keycapów nie mam uwag. Są grube, a malowanie na nich obecne jest dobrej jakości i ładnie się prezentuje. Sterowanie klawiaturą obecne jest na lewym boku, na plus fizyczny przełącznik trybu pracy pomiędzy MACiem a Windows. Niektórym może się nie spodobać port USB-C umieszczony z lewej strony, ale to już swoisty znak rozpoznawczy tego producenta. W zestawie jest jednak odpowiedni kabel z kątową końcówką, więc nie powinno to być problemem.
Przełączniki produkowane są przez outemu i według producenta są one autorską konstrukcją. W istocie nie udało mi się takowych znaleźć w sieci. Ich charakterystyka jest liniowa, siła potrzebna do aktywacji jest w zasadzie identyczna jak w przypadku czerwonych (według moich odczuć, producent nie podaje takich danych). Co ciekawe są one domyślnie nasmarowane, bardzo gładkie i płynne, do tego całość wydaje przyjemny dźwięk „thock”. Uwadze nie umknęły także posmarowane stabilizatory, nie budzą one żadnych zastrzeżeń i są jednymi z najlepszych, jakie widziałem w klawiaturach w tym budżecie. Poniżej pozostawiam sound test do Waszej oceny.
[embedyt] https://www.youtube.com/watch?v=Y8SX2Zgz6kc[/embedyt]Podświetlenie, funkcjonalność i oprogramowanie
Redragon Eisa Pro dysponuje naturalnie podświetleniem RGB. Szczerze mówiąc byłbym zaskoczony gdyby było inaczej. Sama iluminacja jest jasna, a kolory są żywe. Należy jednak pamiętać, że z racji zastosowanych keycapów podświetlenie pełni raczej funkcję ozdobną niż użyteczną. Jeśli zaś chodzi o funkcjonalność, to na pochwałę zasługuje łączność bezprzewodowa (choć czy jej obecność jeszcze kogoś dziwi?), czy tryby pracy dla maca i windowsa z fizycznym przełącznikiem. Współpracuje doskonale z iPadem, komputerem czy telefonem, więc opcji jest sporo. Aha i bardzo ciekawym rozwiązaniem jest skrót klawiszowy, który umożliwia sprawdzenie poziomu baterii. Użycie FN + del powoduje, że podświetlą się klawisze od 1 do 9 (w zależności od stanu naładowania akumulatora).
Klawiatura oferuje obsługę z poziomu oprogramowania. Co ciekawe soft na pierwszy rzut oka może wydać się znajomy, nie ma w tym nic dziwnego, ponieważ identycznie prezentuje się aplikacja od Genesis Thor 230 TKL Wireless, którą testowałem niedawno. Możliwości są identyczne (oczywiście w pozytywnym znaczeniu tego słowa). Dalej więc dostępna jest konfiguracja funkcji klawiszy, makra, podświetlenie, tryby wizualizera i inne. Co ciekawe, iluminacja w rytm muzyki na połączeniu bezprzewodowym klatkuje i kuleje synchronizacja, po kablu problem nie występuje.