Na początku roku miałem okazję przetestować model Marvo Niro 60, który został bardzo dobrze przyjęty przez użytkowników jako ciekawa propozycja w swoim segmencie cenowym. Teraz na rynek trafia podobna konstrukcja, czyli Marvo Niro 50. Czy wypadnie tak samo dobrze jak poprzedni model?
Spis treści
Specyfikacja techniczna Marvo Niro 50
Klasycznie na samym początku przyjrzymy się specyfikacji technicznej.
| Sensor | Pixart PAW3311 | 
| Rozdzielczość (DPI) | 200 – 8000 DPI | 
| Żywotność przełączników | Do 50 milionów kliknięć | 
| Typ przełączników (L&R) | Huano Blue Shell Blue Dot | 
| Liczba przycisków | 7 (programowalne) | 
| Rodzaj połączenia | 2.4 GHz / Bluetooth 5.3 / USB (przewodowe) | 
| Częstotliwość odpytywania | Do 1000 Hz (2.4 GHz i USB), 125 Hz (Bluetooth) | 
| Ślizgacze | 100% PTFE | 
| Oprogramowanie | Tak | 
| Długość kabla | 1.6 m (USB-C → USB-A) | 
| Pojemność akumulatora | 500 mAh | 
| Czas pracy na baterii | Do 140 godzin | 
| Waga | 63 g | 
| Wymiary | 120 × 60 × 39 mm | 
Specyfikacja pochodzi ze strony producenta.
Jakie różnice w porównaniu do Marvo Niro 60?

Marvo Niro 50 oferuje jeden dodatkowy przycisk (7 zamiast 6), większy akumulator o pojemności 500 mAh oraz dłuższy czas pracy sięgający nawet 140 godzin, jednak odbywa się to kosztem nieco większej wagi – model waży 63 gramy. Z kolei Niro 60 pozostaje lżejsza, osiągając 53 gramy. Poza tymi różnicami oba modele oferują identyczne parametry techniczne, w tym ten sam sensor, zakres DPI, typ przełączników oraz rodzaje połączenia.
Oczywiście mówimy tutaj o czysto technicznych różnicach.
Wygląd i jakość wykonania Marvo Niro 50
Jak widać po specyfikacji technicznej, między modelami Marvo Niro 50 i Niro 60 nie znajdziemy wielu zmian. Na szczęście jeśli chodzi o aspekt wizualny mamy do czynienia z inną konstrukcją i różnice widoczne są na pierwszy rzut oka.
W sprzedaży dostępne są dwie wersje kolorystyczne. Do testów trafiła do mnie edycja czarna, w której stonowaną kolorystykę przełamują charakterystyczne, żółte akcenty. Korpus myszy wykonano z matowego tworzywa sztucznego, a sama konstrukcja zachowuje klasyczny kształt znany z poprzedniego modelu. Użytkownik ma do dyspozycji siedem przycisków, których działanie można dostosować za pomocą dedykowanego oprogramowania (o nim więcej w dalszej części recenzji).

Najbardziej zauważalną zmianą w stosunku do Marvo Niro 60 jest przeniesienie przycisku zmiany DPI – tym razem umieszczono go na górze myszki, tuż przy scrollu, który ponownie pokryto gumą. Po lewej stronie znajdziemy dwa dodatkowe przyciski pod kciukiem, natomiast na spodzie producent umieścił przycisk do parowania przez Bluetooth oraz suwak do wyboru trybu pracy. Producent również znalazł miejsce na dongla, tym razem nie znajduje się on pod klapką.

Producent zastosował dobrze znany sensor Pixart PAW3311 oraz przełączniki Huano Blue Shell Blue Dot, czyli sprawdzony zestaw. Całości dopełniają 3 teflonowe ślizgacze (Góra, dół oraz wokół sensora), także przy doborze podzespołów Marvo nie szukało oszczędności.
Pod względem jakości wykonania Niro 50 wypada bardzo solidnie. Konstrukcja jest sztywna, nie ugina się pod naciskiem, nic nie trzeszczy, a scroll działa cicho i płynnie, co pozytywnie wpływa na ogólny komfort użytkowania.
Wrażenia z użytkowania Marvo Niro 50
Jeśli chodzi o codzienne użytkowanie Marvo Niro 50, trudno doszukać się poważniejszych zastrzeżeń. Producent daje do dyspozycji trzy rodzaje połączenia – przewodowe, bezprzewodowe 2.4 GHz oraz Bluetooth – i każde z nich działa stabilnie oraz bez widocznych opóźnień. Przełączanie między trybami jest szybkie, a sama łączność nie sprawia żadnych problemów.

Pod względem ergonomii Marvo Niro 50 wypada nawet lepiej niż Niro 60. Choć na papierze obie myszki mają identyczne wymiary, nowa konstrukcja jest nieco bardziej „napompowana”, co przekłada się na lepsze dopasowanie do dłoni. W efekcie dłuższa praca lub granie nie powodują uczucia zmęczenia, a chwyt jest stabilny i naturalny.
Jedyną zauważalną niedogodnością jest sposób, w jaki myszka wybudza się z trybu uśpienia. Po kilku chwilach bezczynności urządzenie automatycznie przechodzi w stan oszczędzania energii – to rozwiązanie praktyczne, ale proces wybudzania mógłby być płynniejszy. Czasami trzeba mocniej poruszyć myszką lub nacisnąć przycisk, aby ponownie ją aktywować. 
Poza tym drobnym mankamentem Marvo Niro 50 sprawdza się bardzo dobrze w codziennym użytkowaniu.

Sensor
W Marvo Niro 50 zastosowano sensor PixArt PAW3311, To sprawdzony układ, oferujący rozdzielczość sięgającą 8 000 DPI, co pozwala na łatwe dopasowanie czułości do indywidualnych preferencji użytkownika. Sensor charakteryzuje się stabilnym śledzeniem ruchu i niskim opóźnieniem, dzięki czemu myszka dobrze sprawdza się zarówno w dynamicznych grach FPS, jak i podczas codziennej pracy. Z racji zastosowanych teflonowych ślizgaczy oraz dobrego sensora urządzenie dobrze radzi sobie na różnych powierzchniach, choć wiadomo, że najlepiej działa na podkładce.
Mouse Test
Poniżej wyniki testu przeprowadzonego w Mouse Test.

Oprogramowanie
Producent udostępnia dedykowane oprogramowanie, które można pobrać z oficjalnej strony Marvo. Co prawda interfejs nie jest dostępny w języku polskim, jednak jego obsługa w języku angielskim nie powinna sprawić trudności nawet mniej zaawansowanym użytkownikom.

Sam program oferuje zestaw podstawowych, ale przydatnych funkcji. Umożliwia przypisywanie alternatywnych akcji do poszczególnych przycisków, definiowanie własnych poziomów DPI, a także ich późniejszą zmianę za pomocą przycisku umieszczonego na grzbiecie myszki.


Dodatkowo znajdziemy tu opcję tworzenia i zapisywania makr, co może przydać się zarówno w grach, jak i w pracy biurowej. Oprogramowanie jest przejrzyste, intuicyjne i działa stabilnie.

Podsumowanie
Marvo Niro 50 to udana konstrukcja. Myszka oferuje solidną jakość wykonania, dobry sensor PixArt 3311, szerokie możliwości połączenia (BT, 2.4G, przewodowo) oraz prosty, ale funkcjonalny software. W codziennym użytkowaniu działa pewnie i stabilnie.
Na plus trzeba zapisać także ergonomię – mimo podobnych wymiarów do Niro 60, nowy model lepiej leży w dłoni i sprawia wrażenie bardziej dopracowanego konstrukcyjnie. Dłuższy czas pracy na baterii również stanowi zauważalny krok naprzód.
Nie jest to jednak sprzęt pozbawiony wad. Proces wybudzania z trybu uśpienia mógłby działać sprawniej, a brak polskiej wersji językowej oprogramowania dla niektórych użytkowników może być drobnym minusem.
Mimo to Marvo Niro 50 pozostaje propozycją wartą uwagi – szczególnie dla osób szukających lekkiej, uniwersalnej i niedrogiej myszki do codziennego użytku oraz okazjonalnego grania. To sprzęt, który nie próbuje być „gamingowym potworem”, ale robi dokładnie to, czego się od niego oczekuje – działa niezawodnie, wygodnie i bez zbędnych fajerwerków.




